Podkład Lirene City Matt z witaminą C i E ~recenzja~
Od jakiegoś czasu zabierałam się do kupienia tego podkładu, ale zawsze był jakiś inny, ważniejszy.W końcu nadszedł ten moment, akurat był w Rossmannie w promocji za ok. 17 zł (regularna cena ok. 22 zł).
Na opakowaniu napisane jest: „Fluid nowej generacji doskonale matuje i wygładza skórę. Zawarta w formule witamina C poprawia koloryt cery, a witamina E dezaktywuje wolne rodniki” – tyle. Przyznam, że podoba mi się takie coś, rzeczowo bez górnolotnych obietnic. Najwidoczniej zmienili formułę, bo wcześniej była wersja z cząsteczkami nylonu. Z przodu jest jeszcze znaczek „16h”, zatem wnioskuję, że wg producenta podkład zapewnia trwałość przez 16 h. Nie ma nic o absorbowaniu sebum, niestety zauważyłam to dopiero w domu, zobaczyłam promocję i bezmyślnie wrzuciłam podkład do koszyka :/
Moje wrażenia:
- opakowanie –
srebrna plastikowa okrągła lekka buteleczka z pompką – skromnie, mi to
wystarcza w zupełności, dla mnie opakowanie jest bez znaczenia,
standardowa pojemność
30 ml.
- kolor – gama kolorystyczna to 5 kolorów, trochę mało, a najjaśniejszy, 203 – jasny, który posiadam, u mnie jest ciut ciemniejszy od skóry (obecnie mam odcień skóry coś pomiędzy 150/180 z Revlon Colorstay), dla „bladziochów” będzie za ciemny. Gdyby istniał 202, to dla mnie pewnie byłby idealny teraz zimą ;). Nie jest żółty ani różowy, jest beżowy co mi odpowiada.
- konsystencja i
zapach – jest gęsty, choć pod wpływem ciepła robi się jakby rzadszy, kremowy, nie ścieka,
jak się go rozetrze między palcami to czuć, że ma aksamitną konsystencję. Często
w podkładach zauważam grudki – wydaje się wtedy, jakby pigment nie został
dobrze zmieszany z substancją zapewniającą konsystencję – tu czegoś takiego nie
ma, podkład jest gładki.
Zapach
charakterystyczny, na początku intensywny, po nałożeniu na twarz znika, choć na
pędzlu pozostaje.
Pierwsze co
zauważyłam to słabe krycie, przyzwyczajona do Revlonu, trochę się
zaniepokoiłam, ale szybko mi przeszło. Ja nie potrzebuję mocnego krycia na
całej twarzy, miejsca problemowe (przebarwienia, mocne zaczerwienienia)
zakrywam korektorem.
Podkład ładnie wyrównuje koloryt, ma bardzo
fajne naturalne wykończenie, to mnie zachwyciło, Revlon czy Pierre Rene nigdy
tak nie wyglądały, ten po prostu był niewidoczny.
Skóra jest ładnie
zmatowiona, wygładzona optycznie jak i w dotyku, nie można przestać jej macać
;) Muszę pochwalić także, że dobrze się go nakłada. Rano mam mało czasu na poprawki, ten podkład spisał się świetnie w takich sytuacjach, łatwo, szybko rozprowadza się po twarzy, nałożony pędzlem nigdzie się nie zbiera, nie maże. Obecnie testuję inny podkład i z nim już nie ma tak łatwo.
Aby wzmocnić krycie
można dodać 2. warstwę, przy kolejnych może zacząć robić się nieciekawie.
Fajnie rozprowadza
się na nim korektor, nie „rusza się” pod jego wpływem.
Podkład nie pozostaje na włoskach, choć ciut uwydatnia suche
skórki.
- później –
niestety nie jest to podkład dla cery tłustej lub mieszanej, rzeczywiście
matuje, ale najwidoczniej nie absorbuje sebum, po ok. 1 godz. zaczęłam świecić
się w strefie T, czyli tak jak bez niczego na twarzy, więc muszę go
przypudrować, przez co z początku moja twarz wygląda strasznie sucho – podkład
matujący + puder transparentny, ale przedłuża to trwałość do ok. 3 godz. Po tym czasie z super naturalnego
efektu zamienia się w super widoczny w strefie T, wraz z korektorem zbiera się
w nierównościach, gdy połączy się z sebum ściera się z łatwością, co mnie najbardziej
denerwuje, bo mojemu wielkiemu nosowi wystarczy parę minut na mrozie żeby stać
się czerwonym jak burak, a właśnie na nosie podkład z korektorem schodzi
najprędzej, wyglądam wtedy jak alkoholik :(
Podsumowanie:
Podkład będzie bardzo dobry na dzień dla osób, raczej, z
normalną cerą lub z delikatnie przetłuszczającą się, które chcą naturalnego
matowego efektu i nie mają jasnej karnacji. Podkład dopóki nie zmiesza się z
sebum jest trwały i wtedy mogę uwierzyć nawet w 16 h trwałości. Osoby z cerą
mieszaną i tłustą mogę go sobie odpuścić. Nasz związek pięknie się zapowiadał,
lecz tak jak to zwykle bywa, nie pasujemy do siebie.
Pozdrawiam, Emi ;)
Komentarze
Prześlij komentarz